Futurystyczny Poznań

„Jakie jest życie muzyczne Poznania w perspektywie ogólnopolskiej?” – zapytano rozmówców podczas dyskusji1. Milczeli i uśmiechali się wstydliwie unikając odpowiedzi, a ja zaczęłam się zastanawiać… Poznań nie jest miejscem kultury. Przeciwnie. Jest tutaj coś szybkiego, coś z futurystycznego rozpędu, nieustannego pragnienia doścignięcia innych stolic. W jakim innym mieście Akademia Muzyczna stoi obok torów kolejowych, a filharmonia mierzy się z hałasem najważniejszego węzła komunikacyjnego?2 Auta, tramwaje, pociągi, rowery… BRRRUUUUM!!! Szu-szu szu-szu. Pędzą przez miasto. Futurystyczny Poznań.

Tutaj liczy się sport. Młodzi ludzie biegną środkiem ulicy, chodnikami, rozdeptują wały Warty i pokonują swoją prowincjonalną małość. Tarde venientibus ossa, tempus fugit – krzyczą zegary elektryczne w najważniejszych punktach Poznania. Jedynie rodowici mieszkańcy cierpią na starość, bo miasto wcale nie chce się starzeć, co pokazuje urbanistyka. Stary Rynek ściśnięty pierścieniem „nowoczesnych” blokowisk z zielenią wlewającą się do wnętrza od czterech stron miasta… Albo przytłaczający brzydotą stary dworzec PKP obok osławionego „chlebaka”, migocącego fantastycznymi barwami w ciemnościach. Tylko miejsca postępu zasługują na zainteresowanie, więc Stary Browar, Zakłady Cegielskiego, znowu tory, dużo nowych torów, tras, dróg, ścieżek rowerowych, byleby tylko móc nabrać prędkości. Jak pięknie, jak szybko! Ale nie Nowa Synagoga, która stałaby się miejscem postoju, miejscem pamięci. Wszystko, tylko nie zwolnienie tempa. No więc nowoczesny kampus uniwersytecki, pierwsze odrzutowce F-16, które huczą każdego słonecznego dnia nad miastem, albo stadion piłkarski oraz infrastruktura wokół Jeziora Maltańskiego. Miasto, ruch i jeszcze Orfeusz w mieście. Marzenie.

Drgnęliśmy nagle na dźwięk przeraźliwego hałasu olbrzymich piętrowych tramwajów, które rwały w podskokach, olśniewając różnokolorowymi światłami, podobne do wiosek, które w czasie festynu porwał niespodziewanie wezbrany Pad, unosząc je do morza poprzez progi i wiry powodzi3.

Gdzie wpisać w ten krajobraz muzykę? Poznańska Wiosna Muzyczna, Poznań Baroque Festival, Nostalgia Festival, Opera Know-How, Festiwal Ethno Port, Made in Chicago, kilka wydarzeń w ramach Transatlantyku, Malta Festival i TZADIK Poznań Festival, a także parę mniejszych imprez jak Spring Break, FRIV Festival, Universitas Cantat czy Festiwal Muzyki Pasyjnej i Paschalnej. Obok nich bezsprzecznie najważniejszy, odbywający się co pięć lat Międzynarodowy Konkurs Skrzypcowy im. Henryka Wieniawskiego oraz towarzyszące mu zmagania dla lutników.  Jak w każdym innym mieście, również w Poznaniu afisze butwieją od ogłoszeń kulturalnych, wśród których są prawdziwe perełki – Radiohead (2009), albo przeciwnie – karykaturalny występ Placido Domingo (2014)… Za dużo? Za mało? Ambitna i nowobogacka młodzież w pięknych, wieczorowych strojach zmierzająca schodami do Teatru Wielkiego, by oglądać Facebooka zamiast operę. Żadnych wymagań wobec artystów. Liczy się gest i poznańskie ‘być’ – ten specyficzny, ontologiczny stan mieszkańców futurystycznego miasta.

Kiedy myślę o nieprzyjemnych hałasach, jakie słyszę w fabrykach, mam wrażenie, że są one nieprzyjemne z jednego powodu – brak im organizacji4.

Temu wszystkiemu sprzyja ksenofobia know-how, niechęć wobec rewalidacji uchybień oraz ukrywanie poznańskich brudów. Nie pomogą nam fabryki, medialne hasła, Kulczykowie, ani apatyczna mieszczańskość zniechęcająca artystów. Nie pomoże nam koncertowy hałas, szum wokół kilku muzycznych imprez lub pływające w Warcie lewiatany. W Poznaniu sztuka ginie, staje się niewidoczna i szara jak plama barw wrzucona w wir nieustannego ruchu. Muzyka zaś została zakryta przez hałas, zastąpiona muzakiem wypełniającym przestrzeń centrów handlowych, sfałszowana dzięki pozorom koncertowego życia oraz milczeniu środowiska muzykologicznego. Żadnego kroku w tył, bo przecież „Poznaniacy są zadowoleni z siebie i ze swego miasta”5.

Dobrochna Zalas


„Niezależnie o muzyce” – panel dyskusyjny z udziałem współpracowników pisma Glissando i MEAKULTURA w ramach 44. Poznańskiej Wiosny muzycznej (26.03.2015)
2 Rondo Kaponiera
3 F.T. Marinetti, Akt założycielski i manifest futuryzmu, 11.02.1909
4 E. Pound, Sztuka maszyny i inne pisma, Czytelnik, Warszawa 2003, s. 103.
M. Mazuś, POZnań pełen sprzeczności, „Polityka” [dostęp 24.06.2014: http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/portretymiast/1583817,1,poznan-pelen-sprzecznosci.read ]

Obraz w tle: fragment szkicu Umberto Boccioni, Dynamism of a Cyclist [?]


Spis treści 7 numeru Podsłuchaj

Autor

Dobrochna Zalas

Z wykształcenia muzykolog, z zamiłowania słuchaczka i czujna obserwatorka sztuki. Jej zainteresowania oscylują wokół historii muzyki XX wieku do czasów współczesnych, ze szczególnym uwzględnieniem utworów scenicznych. Przypatruje się kontekstom i relacjom miedzy sztukami – bez uwzględniania granic.

Dodaj donos