Bigbitowa szmira

Za jakieś kilkanaście lat Rada Państwa wprowadzi stan wojenny, absolutnie wyjątkowy i powodujący wysokie zanieczyszczenie środowiska depresyjnymi nastrojami. W związku z tym śmiertelność osiągnie swoje apogeum w szalonych latach 80′, kiedy wielu mężczyzn w wieku 45-55 uzyska stan wiekuistej młodości. Jednakże nim zaleją się do końca lat 80′ (nie)jasne karty historii PRL’u atramentem ze sporadycznymi kleksami wyzwolenia, były sobie lata 60′ – mniej ocenzurowane, czekające w bigbitowej „ciszy” na burzę buntowniczego rocka z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Czytaj dalej Bigbitowa szmira

Felieton śpiewany, czyli 100 lat to mało

Dziś 73 lata kończy Wojciech Młynarski. Żadna to okrągła rocznica, żaden wielki jubileusz. Nie z okazji przeżycia tylu lat chylę czoła Młynarskiemu, bo to – żaden wyczyn.

Urodził się 26 marca 1941 roku w Warszawie. Zarówno ze strony matki, jak i ojca miał bogate tradycje muzyczne. Atmosfera rodzinnego domu, jak podkreśla Młynarski, wpłynęła na jego artystyczny rozwój. Tam, jeszcze jako dziecko pisał swoje pierwsze piosenki, dbając szczególnie o satyryczno-humorystyczny charakter tekstów. Na studiach polonistycznych współpracował z Teatrem Hybrydy. Wtedy też odkrył jak wielką siłę oddziaływania może mieć piosenka kabaretowa. Młynarski, jak i cała ówczesna inteligencja fascynował się oraz podziwiał działalność STS-u. Czytaj dalej Felieton śpiewany, czyli 100 lat to mało

Plotę wianki dla Lenina, czyli ludowość w kolorze czerwonym

Kiedy w drugiej połowie XX wieku idee komunizmu zaczęły oficjalnie funkcjonować w kształtujących się na nowo krajach Europy Wschodniej, nikt już nie miał złudzeń – nadszedł czas całościowej ingerencji ustroju oraz państwa. Upaństwowienie gospodarki, zwiększona biurokracja, permanentna inwigilacja społeczeństwa… To tylko niektóre cechy „doskonałego systemu”, który miał kontrolować absolutnie wszystko, włącznie ze sztuką. Tak oto powstał socrealizm. Czytaj dalej Plotę wianki dla Lenina, czyli ludowość w kolorze czerwonym

I ty możesz zostać kierowcą mechanikiem. Ruchome pomniki PRL-u

Jakże lubimy uśmiechać się na widok dawnych polskich teledysków – dziś, w epoce niekończących się cyfrowych możliwości, z przymrużeniem oka spoglądamy na chałupnicze metody telewizyjnej produkcji, zabawne scenografie, misternie szyte kostiumy (albo dżinsy z Pewexu), niezgrabnie scaloną wizję i fonię. Mimo wszystko mamy do tych obrazów pewien sentyment. Ja, w chwilach krytycznej zadumy nad nowoczesnością, najchętniej sięgam do (przepraszam za tę nowobogacką nazwę) klipu nakręconego do piosenki Kombajn Bizon. Czytaj dalej I ty możesz zostać kierowcą mechanikiem. Ruchome pomniki PRL-u

Nie narzekajmy na klimat

PRL – jednym kojarzy się z koszmarem, kolejkami i ciemnotą mas, dla innych jest tęsknym wspomnieniem pięknej młodości. Wspomnieniem, które przez zatarcie czasu zostało być może mocno przerysowane. Pierwsi martwili się wyłącznie (lub aż) o kawałek chleba, a drudzy (a jakże!) o kawałek kieliszka i ewentualną zagrychę. A co miał zrobić artysta w tych szczególnych latach? Ten, który prawdy się nie boi, prawdę ma wyznawać i publicznie się z tego rozliczać. Ten, który na prawdę (naprawdę!) był wrażliwy. Ba! On był wrażliwy na całe to brudne życie. Na szarość Polski, na blokowiska, na polityków, na pustkę w sklepie, na donosicieli, na tanią wódę, na papierosy z przemytu, na Katyń, na wolność słowa, na cenzurę, na „Po prostu”, na Supersamy, na Gierka, na Fiaty, na robotników i Solidarność. I w tym całym syfie artysta miał żyć i tworzyć.  Czytaj dalej Nie narzekajmy na klimat