Chcielibyśmy zaprosić Was na koncert dwojga niezwykłych artystów, który organizuje ARTmosfera, a my objęliśmy patronatem medialnym. Na scenie Blue Note’u wystąpi Pamela Howland oraz Stan Breckenridge. Z tej okazji mamy dla Was jedno podwójne zaproszenie na koncert, który odbędzie się 28.06 o godzinie 20.00. Aby je zdobyć, wystarczy odpowiedzieć na pytanie konkursowe!
Akord – zespół współbrzmień powstających w efekcie jednoczesnego brzmienia trzech lub więcej dźwięków. O właściwościach akordu decydują jego cechy, klasyfikowane w różny sposób:
1.Ze względu na liczbę różnych dźwięków w akordzie – może to być trójdźwięk, czterodźwięk, pięciodźwięk aż do dwunastodźwięku. Ilość różnych dźwięków jest zależna od przyjętej skali (rozumianej tu jako materiał dźwiękowy) – przykładowo w skali pentatonicznej, czyli pięciostopniowej, możliwe jest utworzenie maksymalnie pięciodźwięku.
2.Określoną zasadę doboru współbrzmień – czyli jest to wybór współbrzmienia jako podstawy konstrukcyjnej interwału (odległości między dwoma dźwiękami). Najbardziej typową budową jest budowa tercjowa, która charakterystyczna jest dla systemu dur-moll. Budowa tercjowa, czyli oparta na interwale tercji, ale istnieją także akordy oparte na innych interwałach jak kwarta czy sekunda.1Czytaj dalej Ilustrowany słownik muzyczny: Akord
Spektakl zaczął się kiepsko, ale zakończył jeszcze gorzej koło 24.20. Łatwo było odróżnić na sali tych, którzy zapłacili za swoje bilety. Ci bowiem – pozostali do końca.
Tak brzmiało pierwsze zdanie recenzji pierwszego musicalu Georga Gershwina Miss 1917. Twórcze początki młodego pianisty-kompozytora nie były najłatwiejsze. Od dzieciństwa pracował na swoją pozycję, jednak wybierał kiepskich nauczycieli. Kilka lat nauki gry na fortepianie u sąsiadki Miss Green (50 centów za lekcję) zaowocowały jedynie umiejętnością czytania nut, natomiast u pana Goldfarba świetnie nauczył się odtwarzać wyuczone już nuty z uwertury do Wilhelma Tella Rossiniego. Czytaj dalej Slightly Jazzy
Kiedy tuż po wojnie Wytwórnia Filmowa Wojska Polskiego (późniejsza Wytwórnia Filmów Fabularnych), zaproponowała Andrzejowi Panufnikowi wyreżyserowanie filmu, kompozytor nie miał wątpliwości kto stanie się jego głównym bohaterem – Warszawa. Miasto, które było dla niego początkiem oraz rozpaczliwym końcem, w którym kompozytor się urodził i umarł twórczo, tracąc swoje przedwojenne oraz wojenne dzieła.
Ballada f-moll miała być poetycką wizją zniszczenia stolicy, klęski jaka dokonała się podczas powstania w 1944 roku, gdy jak fortepian runęła Warszawa. Film bowiem nie tylko jest oparty na kompozycji Fryderyka Chopina, ale również na wierszu Cypriana Kamila Norwida – Fortepian Szopena.
Kadr z filmu Ballada f-moll Andrzeja Panufnika
Obrazy dawnego miasta przysłaniają ciemne kolumny dymu, kadr zapełnia ruiny wspomnieniami i symboliką Polski (bociany, Wisła), a spokojny ruch dłoni przewraca kartki albumu ze zdjęciami przedwojennej Warszawy. Panufnik zamyka nas w impresjonistycznej pułapce, jednocześnie tworząc niejasne przeczucie, czy kiedykolwiek istniała, czy miasto, które widzimy w filmie nie jest tylko przypadkową kreacją naszej wyobraźni?
Stosunek kompozytora do stolicy przez cały jego pobyt w kraju był wyrazem nadziei oraz tęsknoty. Jeszcze przed 1950 rokiem usiłował z kilkoma muzykami odbudować w Warszawie orkiestrę filharmoniczną, której przewodniczył jako dyrygent. To on sprowadził do Polski dzieła nieznanych i niewykonywanych u nas kompozytorów, takich jak Debussy, Webern czy Messiaen. Później, będąc członkiem Związku Kompozytorów Polskich, zabiegał o promowanie muzyki polskiej nie tylko w samym kraju, ale również za granicą. Niestety nacisk ze strony stalinowskiej władzy okazał się zbyt silny… Kompozytor wyjechał z Polski w 1954 roku, gdy nie mógł już pisać dzieł zgodnych z własną estetyką twórczą. Natomiast Ballada f-moll, pomimo gorącego przyjęcia przez kierownictwo wytwórni, została zatrzymana przez cenzurę polityczną i nigdy nie była wyświetlona na ekranach ówczesnych kin.
Dobrochna Zalas
[Film można znaleźć w Internecie.]
Obraz w tle: Andrzej Panufnik dyrygujący orkiestrą w czasie wojny w Warszawie
Nieodzownym elementem polskiej (nawet szerzej: słowiańskiej) tradycji, związanej z okresem przypadającym na grudzień i styczeń są muzyczne relikty świadczące o tym jak mocno w Naszej historii zakorzeniona jest religia. Obok literackich, malarskich tuzów, będących w podręcznym katalogu kulturowych skarbów narodowych, które każdy Polak może przytoczyć z podręcznej pamięci, znajdują się także skarby muzyczne. Chopin i Moniuszko, czasem w puli znajdzie się Penderecki a może przez historyczne zacięcie, Polak, doda nazwisko Paderewskiego. Ale jest muzyka, którą każdy z nas zna i w jakiś sposób przetwarza i przekazuje dalej. Kolęda jest obecna – czy tego chcemy czy nie – co roku. Ale czy słuchając wykonań Jopek czy Górniak, śpiewającej o Jezusie malusieńkim, mamy pojęcie skąd w ogóle się wzięła? Czytaj dalej Słowo o kolędzie
Bach do odstrzału, lubieżny Beethoven lub ojciec chrzestny Czajkowski – to tylko nieliczne nazwiska wielkich i znanych kompozytorów, których muzyka w pikselu przedostała się pod graficzną siatkę gier komputerowych. To tutaj pies – dalmatyńczyk zbiera kości w tańcu śmierci, leming budowniczy tworzy wyjście z planszy by wydostać się z niej Marszem żałobnym Chopina czy dwoje ludzi obdarowuje się pocałunkami na tle wybrzmiewającej „uwertury kochanków” Czajkowskiego, wszystko w imię prób przystosowania „starej” (klasycznej) muzyki do nowych syntetycznych przestrzeni brzmieniowych.