Dziś 73 lata kończy Wojciech Młynarski. Żadna to okrągła rocznica, żaden wielki jubileusz. Nie z okazji przeżycia tylu lat chylę czoła Młynarskiemu, bo to – żaden wyczyn.
Urodził się 26 marca 1941 roku w Warszawie. Zarówno ze strony matki, jak i ojca miał bogate tradycje muzyczne. Atmosfera rodzinnego domu, jak podkreśla Młynarski, wpłynęła na jego artystyczny rozwój. Tam, jeszcze jako dziecko pisał swoje pierwsze piosenki, dbając szczególnie o satyryczno-humorystyczny charakter tekstów. Na studiach polonistycznych współpracował z Teatrem Hybrydy. Wtedy też odkrył jak wielką siłę oddziaływania może mieć piosenka kabaretowa. Młynarski, jak i cała ówczesna inteligencja fascynował się oraz podziwiał działalność STS-u. Czytaj dalej Felieton śpiewany, czyli 100 lat to mało
Kiedy tuż po wojnie Wytwórnia Filmowa Wojska Polskiego (późniejsza Wytwórnia Filmów Fabularnych), zaproponowała Andrzejowi Panufnikowi wyreżyserowanie filmu, kompozytor nie miał wątpliwości kto stanie się jego głównym bohaterem – Warszawa. Miasto, które było dla niego początkiem oraz rozpaczliwym końcem, w którym kompozytor się urodził i umarł twórczo, tracąc swoje przedwojenne oraz wojenne dzieła.
Ballada f-moll miała być poetycką wizją zniszczenia stolicy, klęski jaka dokonała się podczas powstania w 1944 roku, gdy jak fortepian runęła Warszawa. Film bowiem nie tylko jest oparty na kompozycji Fryderyka Chopina, ale również na wierszu Cypriana Kamila Norwida – Fortepian Szopena.
Kadr z filmu Ballada f-moll Andrzeja Panufnika
Obrazy dawnego miasta przysłaniają ciemne kolumny dymu, kadr zapełnia ruiny wspomnieniami i symboliką Polski (bociany, Wisła), a spokojny ruch dłoni przewraca kartki albumu ze zdjęciami przedwojennej Warszawy. Panufnik zamyka nas w impresjonistycznej pułapce, jednocześnie tworząc niejasne przeczucie, czy kiedykolwiek istniała, czy miasto, które widzimy w filmie nie jest tylko przypadkową kreacją naszej wyobraźni?
Stosunek kompozytora do stolicy przez cały jego pobyt w kraju był wyrazem nadziei oraz tęsknoty. Jeszcze przed 1950 rokiem usiłował z kilkoma muzykami odbudować w Warszawie orkiestrę filharmoniczną, której przewodniczył jako dyrygent. To on sprowadził do Polski dzieła nieznanych i niewykonywanych u nas kompozytorów, takich jak Debussy, Webern czy Messiaen. Później, będąc członkiem Związku Kompozytorów Polskich, zabiegał o promowanie muzyki polskiej nie tylko w samym kraju, ale również za granicą. Niestety nacisk ze strony stalinowskiej władzy okazał się zbyt silny… Kompozytor wyjechał z Polski w 1954 roku, gdy nie mógł już pisać dzieł zgodnych z własną estetyką twórczą. Natomiast Ballada f-moll, pomimo gorącego przyjęcia przez kierownictwo wytwórni, została zatrzymana przez cenzurę polityczną i nigdy nie była wyświetlona na ekranach ówczesnych kin.
Dobrochna Zalas
[Film można znaleźć w Internecie.]
Obraz w tle: Andrzej Panufnik dyrygujący orkiestrą w czasie wojny w Warszawie