Będę robiła to, co kocham – rozmowa z Zuzanną Szambelan

Magdalena Mateja: Jesteś na półmetku studiów w Hochschule für Musik „Hanns Eisler” w Berlinie. Wcześniej skończyłaś trzy semestry w klasie wiolonczeli w Akademii Muzycznej w Krakowie. Nie było ci szkoda zostawiać Krakowa?

Zuzanna Szambelan: Kiedy podejmowałam decyzję, żeby zdawać na inną uczelnię, bardzo potrzebowałam zmiany, aby ruszyć przed siebie i zobaczyć wszystko z innej perspektywy. Głównie ze względu na znajomych nieco szkoda było mi zostawiać Kraków, to prawda. Poznałam tam naprawdę fantastycznych ludzi. Do tego miasto — piękne. Czas spędzony w Krakowie był bardzo ważnym okresem w moim życiu, jednak wiedziałam, że muszę dalej się rozwijać.

Nie czułaś od początku potrzeby, żeby na studia pójść gdzieś dalej? 

Wtedy o tym nie myślałam. Kraków był dla mnie przygodą, bo do tamtej pory mieszkałam w Poznaniu, więc wyjazd wiązał się już dla mnie ze zmianą.

W Berlinie studiuje się inaczej?

Zdecydowanie tak. Przede wszystkim ze względu na bardzo wysoki poziom — cały czas poprzeczka postawiona jest wysoko. Otaczają mnie zdolni młodzi studenci, znakomici profesorowie — Filharmonicy Berlińscy, jak również sławni soliści, tacy jak Tabea Zimmermann czy Antje Weithaas. To są naprawdę wielcy muzycy, będący niekończącą się studnią wiedzy. Czytaj dalej Będę robiła to, co kocham – rozmowa z Zuzanną Szambelan

Paryż odczarowany

W ostatnich tygodniach Paryż kojarzy się dosyć jednostronnie – z tragicznymi wydarzeniami fatalnego piątku trzynastego. Jego nazwa wywołuje raczej trwogę niż skojarzenia z przyjemnymi stronami europejskiej stolicy. Środowym koncertem ZAZ w ramach Ladies Jazz Festival we Wrocławiu udało się odsunąć na chwilę zły urok i na powrót zaczarować Paryż, by ukazał się takim, jakim go znamy i chcemy znać. Paryż filmowy, pocztówkowy, z dachami Montmartre’u i piosenkami Edith Piaf. Taki Paryż, którego kontury zarysowują się w wyobraźni na sam dźwięk głębokiej, kolorowej francuszczyzny, pozbawiony jednak słodkiej, lukrowanej posypki. Dosłowny, ale nie nachalny. Czytaj dalej Paryż odczarowany

Impresjonistyczna słodycz cukru pudru

Jest taki instrument, którego dźwięku nie podrobi żaden inny, a który ma zdolność naśladowania wielu brzmień. Nie każdy może na nim zagrać – instrument ten wymaga ogromnej wrażliwości i wieloletniego doświadczenia, pomnożonego razy cztery. Bo kwartet smyczkowy nie jest tylko wypadkową dźwięków dwojga skrzypiec, altówki i wiolonczeli. I to nie frazes, że członkowie kwartetu grają jak jeden instrument. Oni są jednym instrumentem. Czytaj dalej Impresjonistyczna słodycz cukru pudru