Porozmawiajmy o dźwięku

17 września 2015 r., kilka minut po godzinie osiemnastej – Ruch Muzyczny podaje informację o „bardzo nietypowym koncercie” Marcina Maseckiego, który wykona trzy ostatnie sonaty Beethovena „interpretując je z zatyczkami w uszach i w specjalnych słuchawkach wygłuszających, przybliżając się tym samym do perspektywy niesłyszącego kompozytora”1. Oryginalny pomysł polskiego pianisty szybko spotkał się aprobatą i dezaprobatą czytelników. Beethoven „nie pisał tych sonat dla głuchego wykonawcy” – racjonalnie tłumaczył jeden z obserwatorów, a artysta (w tym wypadku ogłuszony) nie wykonuje muzyki dla niesłyszącego audytorium. Bo przecież można zadać sobie proste pytanie: czym byłyby dźwięki zapisane na stronach partytury lub oznaczone za pomocą specjalnych przycisków w instrumencie, gdyby nie pojedynczy słuchacz, bądź obecna podczas koncertu publiczność? Czy moglibyśmy uzasadnić ich istnienie?

20100727_Nikko_Tosho-gu_Three_wise_monkeys_5965
Trzy mądre małpy [źródło: Wikipedia]

Dźwiękiem (ang. sound) nazywamy wrażenie słuchowe spowodowane drganiami akustycznymi i wywołane docierającą do ucha falą akustyczną. Jeżeli zmiany te są niezbyt wolne i nie za szybkie, to nasze ucho odbiera je jako dźwięk. Można też powiedzieć inaczej. Fale dźwiękowe to forma rozchodzenia się zmian ciśnienia atmosferycznego wywołanego drganiem. Dźwiękiem nazywamy takie zmiany ciśnienia, które są rejestrowane przez ucho. Jest to nasz subiektywny obraz docierających do ucha fal akustycznych.2

Nikt nie zastanawia się nad „historycznością” fali akustycznej, a jednak sam dźwięk ma już pewną historię: doprowadził do wyewoluowania słuchu, będącego jednym z najważniejszych elementów kształtowania się społeczeństwa, sprowokował samolubny gen u niemal wszystkich zwierząt do wygenerowania własnego głosu, w konsekwencji czego narodziła się komunikacja werbalna… Atawistyczne, niemal bezwarunkowe reagowanie na syczenie węża lub kota, które informuje nas o zagrożeniu, to tylko jeden z nielicznych dowodów na wiekowość dźwięku, stanowiącego nieodzowną część naszego świata.3

Słuch jest pierwszym zmysłem, który pojawia się u noworodka jeszcze w łonie matki. Bez trudu możemy zauważyć, że świat z natury jest bardzo hałaśliwym miejscem, o czym świadczy nawet budowa ucha, które zostało przystosowane do ochrony przed dużym natężeniem dźwięku (potocznie określającego głośność). Ucho ludzkie składa się z trzech części – ucha zewnętrznego, środkowego i wewnętrznego. Najbardziej widoczną częścią narządu słuchu, a zarazem pierwszym elementem ucha zewnętrznego jest małżowina uszna, która gromadzi bodźce akustyczne ze środowiska, a następnie przekazuje pod postacią fali dźwiękowej do przewodu słuchowego, uformowanego w kształcie litery S. Dalej fala wprawia w ruch błonę bębenkową, która oddziela ucho zewnętrzne od środkowego i  przekazuje drgania trzem kosteczkom – są nimi kowadełko, młoteczek oraz strzemiączko. To tutaj dochodzi do wspomnianej wcześniej reakcji obronnej, odkreślanej jako refleks akustyczny; w wyniku zbyt głośnych lub gwałtownych impulsów dźwiękowych, kosteczki zostają usztywnione. Jeśli jednak zamiast koncertu noise’owego słuchamy lirycznej sonaty i mechanizm działania ucha przebiega prawidłowo, to kosteczki wprawiają w drganie okienko owalne, będące przedsionkiem ucha wewnętrznego czyli błędnika4. Ostatnim odbiorcą drgań jest ciecz limfatyczna wypełniająca przestrzeń między błędnikiem kostnym a błoniastym. Znajdujący się uchu wewnętrznym ślimak, określany w ten sposób z powodu charakterystycznego kształtu, dzieli się na kanał przedsionkowi, ślimakowy i bębenkowy. W środkowym kanale mieści się narząd Cortiego – tam około 20 tysięcy komórek włoskowatych odbiera bodźce o różnej (sic!) częstotliwości, które jako impuls nerwowy trafiają do naszego mózgu. Nawet najbieglejszy wirtuoz i najlepszy kompozytor nie zdaje sobie sprawy z ogromu oraz różnorodności informacji o częstotliwościach, które docierają do jego głowy. Dla każdego człowieka istnienie dźwięku zaczyna się właśnie w uchu.

Zamknięci w komorze bezodbiciowej, zapewne szybko zdalibyśmy sobie sprawę, jak głośna jest praca ludzkiego organizmu. Ruch płynów w krwiobiegu, funkcjonowanie jelit czy najbardziej słyszalna – praca serca, sprawiają, że moglibyśmy porównać nasze ciało do wielkiego pudła rezonansowego lub multiorkiestry. Ale nie tylko organizm ludzki wydaje dźwięki – równie hałaśliwe są nasze działania. W badaniach sound studies zapoczątkowanych przez kanadyjskiego kompozytora Raymonda Murraya Schafera, wyróżnione zostały cztery rodzaje dźwięków występujących w tzw. pejzażu dźwiękowym (ang. soundscape). Pierwszy typ – keynote sounds to dźwięki dominujące, nie zawsze świadomie słyszane przez człowieka, ale określające relację miedzy innymi dźwiękami w pejzażu dźwiękowym; są to głównie odgłosy przyrody, np. woda, las… W mieście dźwiękiem dominującym jest ruch uliczny. Drugi – sound signals, czyli dźwięki, które w sposób szczególny zwracają naszą uwagę, np. sygnał karetki, dzwony kościelne. Trzeci – soundmark, to dźwięk unikatowy dla danego obszaru. Przykładem soundmarku może być odgłos młota uderzającego o kowadło w kuźni. Czwarty i ostatni to sound events, a więc zdarzenia dźwiękowe. Również krajobraz dźwiękowy został umownie podzielony dwa typy: hi-fi – obszar, gdzie możemy rozpoznać źródło dźwięku, związany z przyrodą i środowiskiem wiejskim, oraz lo-fi, w którym nie możemy określić źródła dźwięku, ponieważ słyszymy szum lub hałas, czego przykładem jest choćby ruchliwa ulica w mieście. Nie trudno się domyślić, że człowiek w zasadniczym stopniu odpowiada za tworzenie tego drugiego pejzażu. A jednak przebywając na co dzień w mieście, podróżując pociągiem czy wykonując pracę, odczuwamy potrzebę czegoś, co zwykle określamy jako „powrót na łono natury”. Nieustannie poszukujemy ciszy, która (o ironio) również okazuje się sumą pewnych dźwięków.

Podobnie jak nieodłącznym elementem życia i świata są formy wizualne, które zaczęliśmy przeobrażać w sztuki plastyczne oraz przestrzenne, tak samo potrafiliśmy uczynić muzykę z istniejących w naturze dźwięków. Lecz nie zdołaliśmy osiągnąć tego, co przyroda – doskonałości. Kiedy przyjrzymy się poniższemu spektrogramowi i przesłuchamy odgłosy (klik!) wydawane przez Neonemobius palustris, owada z rodziny świerszczowatych, występującego w Blue Hills Reservation (USA)5, prawdopodobnie uderzy nas fakt idealnej symetrii powtarzanych dźwięków.

neonemobius_sonogram

Człowiek nie potrafi wypracować, ani uzyskać doskonałego tonu, jeśli nie używa w tym celu syntezatora lub komputera. Gra na instrumentach jest nieczysta, wywołuje między ludźmi konflikty, wzbudza w nas potrzebę wydawania sądów… Odwieczne marzenie bohaterów greckiej mitologii, by stanąć na równi z bogami oraz mierzyć się z ich nadprzyrodzonymi talentami, zamieniliśmy w niezliczone konkursy, gdzie świetni wirtuozi próbują ukraść złote runo – dźwięk absolutny. Tymczasem istnieje ogromna sprzeczność między tym, co lubimy, a czego pragniemy; w istocie pociągają nas „nieczyste” dźwięki, zróżnicowane oraz odkrywcze brzmienie.

Ludzkość zawdzięcza dźwiękom swoją historię, podobnie jak dźwięki nie miałby swojej historii bez człowieka. Wielki epos Homera nie przetrwałby do naszych czasów i nie poruszałby pokoleń, gdyby nie tradycja oralna. Natomiast dźwięki nie mogłyby istnieć bez ucha oraz słuchu. Być może dlatego ostatnim zmysłem, który tracimy w momencie śmierci jest właśnie słuch.

Dobrochna Zalas


1 https://www.facebook.com/ruchmuzyczny

2 Małgorzata Przedpełska-Bienek, Dźwięk i akustyka. Nauka o dźwięku, Warszawa 2011, s. 5.

3 Kosmiczna próżnia nie jest ośrodkiem zdolnym przenosić fale akustyczne.

4 Podkreślmy – błędnik odpowiada nie tylko za słuch, ale również równowagę.

5 Nagranie i spektrogram pochodzą z bloga The Smaller Majority. http://thesmallermajority.com/2013/10/22/bog-killers/


Spis treści 9 numeru Podsłuchaj

 

Autor

Dobrochna Zalas

Z wykształcenia muzykolog, z zamiłowania słuchaczka i czujna obserwatorka sztuki. Jej zainteresowania oscylują wokół historii muzyki XX wieku do czasów współczesnych, ze szczególnym uwzględnieniem utworów scenicznych. Przypatruje się kontekstom i relacjom miedzy sztukami – bez uwzględniania granic.

2 myśli na temat “Porozmawiajmy o dźwięku”

Dodaj donos

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s