Niezrozumiałe, wkurzające, głośne, nieznane i niezależne – takie dźwięki-obrazy wybrzmiały dzięki SQ (aka Sound Quartet) podczas wykonania On Watching w poznańskim Centrum Kultury ZAMEK. Dwóch szwedzkich muzyków – Thomas Bjelkeborn, Paul Pignon i gościnnie występujący z nimi artysta Michael Larsson (Ohsoweird), otworzyło szeroką przestrzeń interpretacyjną dla widzów performance’u, który nawiązywał do tradycji Studia Muzyki Elektronicznej przy Fylkingen w Sztokholmie.
Przy pomocy kamer utworzono dziewięć obrazów, które ukazywały szczegóły przestrzeni między wykonawcami. Artyści stali się manipulatorami sfery wizualnej (m.in. zmieniali położenie obiektywów), bądź pozostawali biernymi podmiotami fikcyjnej przestrzeni. Powstająca ad hoc wizualizacja była kształtowana przez rejestrowaną i wyświetlaną falę akustyczną, która wpływała na zmiany intensywności konturów (drgania, rozmycie) oraz ekspresji kolorów (czarne-białe). Spoiwem całości był dźwięk, wydobywany przy pomocy didgeridoo, fletu piccolo, saksofonu, klarnetu altowego i basowego, głosu ludzkiego, a także laptopów. Wykonawcy eksplorowali barwę (w opozycji do czarno-białego tła) balansując pomiędzy tradycyjną a niekonwencjonalną grą na instrumentach muzycznych, opartą m.in. na stosowaniu preparacji. Ciągłość, zmiany, przejścia, powroty… Wszystkie, zdawałoby się chaotyczne elementy performance’u, tworzyły logicznie uporządkowane części. Począwszy od „przygotowania”, o którym informowały odwrócone napisy wyświetlane na ekranie oraz katarktyczne, maksymalne zgłośnienie dźwięku, jakie otworzyło właściwą część występu, po finał przeprowadzony w myśl tradycyjnego attaca.
A jednak hipnotyzujący, złożony, a zarazem oszczędny w środkach – wreszcie –wymagający i trudny w ocenie performance, nie zadowolił słuchaczy 44. Poznańskiej Wiosny Muzycznej, którzy nieustannie wychodzili z Sali Wielkiej odwracali głowy obserwując obecnych, rozmawiali szeptem lub krzywili się w niesmaku… Czy była to osobliwa sytuacja na festiwalu, który promuje muzykę współczesną, czy wręcz przeciwnie, naturalna reakcja ludzi nieprzygotowanych na zetknięcie z dziełem eksperymentatorów? A może w Polsce nadal „współczesna” znaczy tyle, co Lutosławski, Górecki i Penderecki?
Dobrochna Zalas
Fragmenty On Watching w wykonaniu SQ do wysłuchania i obejrzenia – TUTAJ.
Obaz w tle: SQ [źródło: http://soundquartet.se/?p=240%5D
Niestety, nie mogę uczestniczyć w koncertach 44. Poznańskiej Wiosny Muzycznej, jestem więc wdzięczny za recenzje Szpiegów z Podsłuchaj. No cóż, przed organizacją 45. Wiosny (jakby nie było szykuje się mały jubileusz), warto by podpowiedzieć organizatorom aby każdy koncert był poprzedzony krótkim wstępem przygotowującym słuchaczy do odbioru prezentowanego dzieła. Bywało tak na innych festiwalach, niekoniecznie muzycznych np. na Nowych Horyzontach we Wrocławiu. Żywe słowo, nie tylko pisane np. w programie, trafia do słuchaczy najlepiej.
Brak słowa wstępnego przed wykonaniem utworu (przeważnie), nieczytelny program, hałas podczas koncertów… Poznańska Wiosna Muzyczna od wielu, wielu lat pielęgnuje organizatorskie uchybienia (o niektórych z nich pisał jeszcze w swoich esejach Stefan Kisielewski). Chcąc przekonać się na własnej skórze, czy zarzuty wobec Wiosny są uzasadnione, postanowiłam zostać wolontariuszem i przyjrzeć się festiwalowej kuchni. (Ekstremalne przeżycie!) Z uwagi na reputację oraz niewykorzystany potencjał imprezy, pozwolę sobie napisać tylko tyle, że pracy jest bardzo dużo (sic!). Bez wątpienia dołożę starań, żeby zaproponować organizatorom wprowadzenie zmian. Wielka szkoda, gdyby 45. edycja zakończyła się fiaskiem.
Proszę podać bliższe namiary na wspomniany esej Kisiela, jestem zaintrygowany…
S. Kisielewski, „Pisma i felietony muzyczne”, tom 2, Prószyński i Ska /lub wydany osobno zbiór esejów/ „Muzyka i mózg”, PWM, 1974. A tytuł tekstu dosyć jednoznaczny – „MUZYKA I STRACHY W POZNANIU”.