Taniec wśród mieczów

Wypływam w przestrzeń bezkresnych wód oceanu. „O, niechaj dno me pęknie!”1 Nie mogę już słuchać, lecz… Słucham. Jest w muzyce coś lepszego od ciszy, odleglejszego od strachu. Odsuwają się perspektywy, znikają myśli ludzkości z firmamentu. Muzyka, o której wszyscy mówią, że znaczy coś więcej, niż wszystkie inne sztuki, jest tylko chmurą, zjawiskiem atmosferycznym, potężnym cumulonimbusami złudzeń.

Wątpienie. Bo czymże innym, jeśli nie iluzją barwną naszych wyobrażeń, są dźwięki ułożone w nienamacalnej przestrzeni powietrza? Kompozytorzy ogłosili całemu światu panowanie nad czasem. Bohdan Pociej przyznaje im również berło emocji. „Muzyka zdaje się być najczulszym medium miłości. Inne sztuki – malarstwo, poezja, teatr – miłość zapośredniczają obrazem, słowem, pojęciem. Sztuka dźwięków zaś wyraża miłość wprost, całą sobą, swoją substancją i swymi akcydensami. Stan miłości, w jaki człowiek w swojej egzystencji popada, muzyka transformuje we własne brzmienia i struktury dźwiękowe: melodie, akordy, barwy, sploty głosów. Ta transformacja zaś jest zarazem sublimacją”.2

Substancja, którą ulubieniec Brytyjczyków – David Hume, sprowadził głównie do działania instynktu, być może równie dzikiego, co sny Marsjasza, miała jaśniej niż rozum odbierać rzeczywistość. Substancja nie jest konieczna – powiadał filozof, więc forma jest złudą? – pytam. Porządek w muzyce poszukiwany przez muzykologów, wydaje się hipostazą, jeśli podstawowe prawa fizyki wskazują, że ruch cząsteczek odbywa się w chaosie. Ileż niepewności widać w partyturze, miejsc i nie-miejsc, niedookreśleń lub niedomówień. Pewność jest zgoła inna – nieskończoność dźwięków towarzyszących człowiekowi od zarania istnienia do śmierci. Zatem jakim porządkiem włada kompozytor? A jakim muzyk, któremu jakości dźwiękowe uciekają podczas wielogodzinnych ćwiczeń, dopóki nie osiągnie tego, co Stefan Kisielewski bez skrupułów określił jako „odtwórstwo”3? Kim jest muzykolog w tym zamku? Czyż nie nosi czapki błazeńskiej oraz kaduceusza, podobnie jak Stańczyk w Weselu Stanisława Wyspiańskiego? Muzyka jest sztuką na wskroś ludzką. Ludzkie są emocje, ludzki jest upór, ludzkie jest poznanie, do ludzi należy pieniądz, który sprzedał Muzy…

Nie musisz wierzyć. Muzyka nie istnieje dla oczu, niektórzy mówią, że nie jest przeznaczona nawet dla uszu. Muzyka „o czasie, co z wolna unosi go i oddala | od życia półmroku i tego, co jest jak rana, | losu: bycia człowiekiem”4.

Dobrochna Zalas

Zawartość trzeciego numeru


1 A. Rimbaud, Statek pijany [fragment]

2 B. Pociej, Romantyzm bez granic, Biblioteka „WIĘZI”, Warszawa 2008, s. 15.

3 S. Kisielewski, Muzyka i mózg, PWM, Kraków 1974, s. 154-156.

4 J. L. Borges, Antologia osobista, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1974, s. 27.

Obraz w tle: H. Siemiradzki, Taniec wśród mieczów (1879-80) [źródło: Wikipedia.pl]

Autor

Dobrochna Zalas

Z wykształcenia muzykolog, z zamiłowania słuchaczka i czujna obserwatorka sztuki. Jej zainteresowania oscylują wokół historii muzyki XX wieku do czasów współczesnych, ze szczególnym uwzględnieniem utworów scenicznych. Przypatruje się kontekstom i relacjom miedzy sztukami – bez uwzględniania granic.

Jeden komentarz na temat “Taniec wśród mieczów”

Dodaj donos

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s