To, że kicz i kultura masowa otaczają nas z każdej strony, nie powinno być zaskoczeniem. Przypominają nam o tym zjawisku odwiedziny w marketach, podróż samochodem w towarzystwie radia, rozpościerający się przez całe ulice krajobraz billboardoów, czy nawet wpisy na łamach tego bloga. Zachód nas opętał – czy chcemy czy nie – siedzimy w tym od dawna. Właściwie każda rzecz związana z tzw. „masówką” lub gigantycznym importem tandety zawsze kojarzona jest z Zachodem. Jednak są zjawiska, które nie śniły się nawet muzykologom!
Mowa tu o „nowotworze” zwanym turbofolkiem. Może nie tak świeżym w stosunku do coraz nowszych gatunków i zlepków muzycznych, bowiem historia tego zjawiska sięga lat 80′ XX wieku na Bałkanach. Jest to nic innego jak sprytne połączenie muzyki ludowej lub – jak sama nazwa wskazuje – folkowej ze stałym beatem, ociekającym kiczowatym przepychem (pierwsze skojarzenie może przywodzić na myśl nasze rodzime disco polo).
W warstwie melodycznej jest mieszanką piosenek serbskich i cygańskich, z wyczuwalnymi wpływami orientalnymi, tureckimi czy nawet arabskimi, a także greckiej muzyki ludowej. Teksty piosenek przeważnie mówią o miłości oraz związanymi z nią radością, smutkiem (tuga), rozstaniem, tęsknotą, itp.
Ojcem tego cudownego dziecka jest awangardowy muzyk i piosenkarz o wdzięcznym pseudonimie – Rambo Amadeus. Jak nie trudno skojarzyć, nawiązuje on do Johna Rambo oraz Wolfganga Amadeusza Mozarta. W swojej radosnej twórczości wykorzystywał takie gatunki muzyczne jak pop, jazz, rock czy rap (nierzadko stosował je równocześnie). Jako naczelny „śmieszek” jugosławiańskiej sceny muzycznej lat 90′, pierwszy użył terminu turbofolk – oczywiście w celu żartobliwym, kpiąc z połączenia „narodnjackiej” muzyki serbskiej z rytmem pop-disco, a później techno. Niestety (a może stety?) żart przerodził się w poważny element tożsamości ludzi żyjących na Bałkanach, a także narzędzie polityczne podczas narastających napięć na Półwyspie.
Inaczej niż Rambo Amadeus, wiele środowisk (głównie obcokrajowcy) traktuje termin turbofolk jako zjawisko negatywne, najczęściej z pobłażliwością i pogardą. Serbowie natomiast używają ogólnego określenia tej muzyki jako „narodna”, a słowo turbofolk nie ma nacechowania pejoratywnego.
Szczytowy okres rozwoju turbofolku przypada na lata 90′ XX wieku – okres wojny domowej w Jugosławii. W czasie konfliktów zbrojnych na Bałkanach część piosenkarzy turbofolkowych (jak również wykonawcy innych gatunków muzycznych) tworzyła teksty o tematyce patriotycznej (często o skrajnym, „proserbskim” zabarwieniu), dlatego turbofolkowi przypisano etykietę piosenki nacjonalistycznej. Ze względów ideologicznych nie traktowano już turbofolku jako gatunku muzycznego, lecz łączyło go z określonymi poglądami politycznymi. Termin turbofolk zaczął być używany w znaczeniu pejoratywnym przez krytyków, według których gatunek określał muzykę wykorzystującą elementy ludowe przez artystów mających negatywny stosunek do muzyki bałkańskiej, a w szczególności muzyki serbskiej, wiążąc ją z polityką oraz sytuacją w byłej Jugosławii. (Głównie dotyczyło to Chorwacji, gdzie na zasadzie najrozmaitszych antagonizmów politycznych propagowano walkę z „serbizacją”, zatem także z samym turbofolkiem.)
Dziś turbofolk wywołuje mniej kontrowersji, a więcej uśmiechu na twarzach mieszkańców Bałkanów. Ci starsi wspominają niektóre piosenki z sentymentem za dawnymi czasami, młodsi słuchają współczesnych turbofolkowych utworów, podobnie jak polscy studenci słuchają Braci Figo Fagot, z kolei dla niektórych jest to po prostu sposób na życie.
Serbia i niektóre kraje Półwyspu Bałkańskiego wciąż borykają się z biedą oraz skutkami wojny. Turbofolk to obraz idealnego, utopijnego życia, pełnego błyskotek, przepychu, a także szczęścia. Bez turbofolku nie byłoby dzisiejszej kultury bałkańskiej, jakże bogatej i różnorodnej.
Serbski zespół Neozbijni Pesimisti, określający muzykę, którą grają jako „anti global etno punk”, silnie krytykuje pewne polityczne i kulturalne zjawiska panujące w Serbii. Jedną z takich krytyk jest utwór Sve na silu, pokazujący obraz turbofolku w sposób przerysowany i wyolbrzymiony, lecz – jak sami artyści twierdzą – wcale nie wykluczony.
Ihor Wasylik
Obraz w tle: Rambo Amadeus w teledysku do piosenki Euro neuro, prezentowanej podczas Eurowizji w 2012 roku