Nieodzownym elementem polskiej (nawet szerzej: słowiańskiej) tradycji, związanej z okresem przypadającym na grudzień i styczeń są muzyczne relikty świadczące o tym jak mocno w Naszej historii zakorzeniona jest religia. Obok literackich, malarskich tuzów, będących w podręcznym katalogu kulturowych skarbów narodowych, które każdy Polak może przytoczyć z podręcznej pamięci, znajdują się także skarby muzyczne. Chopin i Moniuszko, czasem w puli znajdzie się Penderecki a może przez historyczne zacięcie, Polak, doda nazwisko Paderewskiego. Ale jest muzyka, którą każdy z nas zna i w jakiś sposób przetwarza i przekazuje dalej. Kolęda jest obecna – czy tego chcemy czy nie – co roku. Ale czy słuchając wykonań Jopek czy Górniak, śpiewającej o Jezusie malusieńkim, mamy pojęcie skąd w ogóle się wzięła?
Etymologia i geneza kolęd.
Sam wyraz „kolęda” ma swoje korzenie w języku łacińskim od słowa „calendae”, czyli „pierwszy dzień miesiąca”. W starożytnym Rzymie gdy reforma kalendarza „juliańskiego” ustanowiła pierwszy dzień stycznia jako początek roku, to calendae styczniowe było okresem, w którym składano życzenia, obdarowywano prezentami oraz śpiewano pieśni okolicznościowe, a wszystko to na pomyślny nowy rok. W miarę rozpowszechniania się religii chrześcijańskiej, zwyczaj ten zaczynał kojarzyć się z okresem bożonarodzeniowym.
We wczesnym średniowieczu, zwyczaj kolędowania przeniósł się wraz z postępującą chrystianizacją, przez Bałkany na Słowiańszczyznę. Odtąd, słowo „kolęda” głównie oznaczało „dar, podarunek”. Kolęda bezpośrednio wiązała się ze Świętem Godowym przypadającym na okres przesilenia zimowego. W tym okresie ukształtowała się znana nam do dziś tradycja kolędowania – grupa kolędników odwiedzających domostwa z życzeniami pomyślności na przyszły rok w zamian otrzymując podarki (kolędy). W miarę wypierania przez chrześcijaństwo wierzeń pogańskich Święto Godów związane z przesileniem zimowym zostało wyparte przez Boże Narodzenie.
Przez umacniającą się rolę kościoła słowo „kolęda” zmieniało znaczenie. Kolędowanie na Święto Godów zastąpione zostało kolędowaniem na święta Bożego Narodzenia i trwało aż do święta Trzech Króli. Kolędowaniem były także odwiedziny kleru w trakcie świąt, którzy zbierali „kolędy” traktowane jak daniny na kościół. Kolędą nazywano także snopek zboża przynoszony przez gospodarza na wigilię. Zwyczaj ten mógł łączyć się ze śląską tradycją „diducha” – snopku zboża ozdabianego suszonymi owocami, mającego odstraszyć złe moce (tradycja wyparta przez niemiecką weihnachtsbaum).
Różnorodność kolęd.
Jednakże kolęda była głównie kojarzona z pieśnią religijną głównie za sprawą Franciszkanów. Najstarsza polska kolęda pochodzi z XV w. i została spisana przez Jana Szczeknę, spowiednika królowej Jadwigi. Jej pierwsza zwrotka brzmi następująco:
Zdrów bądź królu anielski,
k nam na świat w ciele przyszły,
Tyś zajisty Bóg skryty
W święte, czyste ciało wlity.
W renesansie gdzie kościół stracił na znaczeniu, kolęda zlaicyzowała się stając się także pieśnią o dary. Okres baroku przynosi największy rozkwit kolędy pod każdym względem: tematycznym, kompozycyjnym, gatunkowym i literacko-muzycznym. Roman Mazurkiewicz stwierdza, że w pobarokowej kolędzie polskiej:
„…pierwiastki dogmatyczne sąsiadują z apokryficznymi, realistyczne z cudownymi, pogańska mitologia przeplata się z katolickim credo, uniwersalizm Dobrej Nowiny konkretyzuje się w swojskich, rodzimych obrazach, humor i dosadność wyrażenia mieszają się z powagą i tonami podniosłymi, rozbrajająca delikatność idzie nierzadko w parze z typowo plebejską rubasznością.Wszystkie te elementy i paradoksalne niekiedy ich mariaże występują najczęściej w odmianie kolędy zwanej pastorałką, której powstanie i kariera związana jest genetycznie również z epoką baroku.”
Renesansowa laicyzacja i barokowa synkretyczność wprowadza definicyjny galimatias, dlatego niejednolite słowo „kolęda” najprościej zdefiniować hasłem ze Słownika Terminów Literackich – pieśń religijna związana z obrzędami Bożego Narodzenia. Jan Adamowski spieszy na ratunek systematyzując kolędy na podgatunki takie jak wspomniane pastorałki (humorystyczne, nierzadko o frywolnym charakterze, nie wykonywane w kościołach), ludowe kolędy apokryficzne, kolędy życzące stanowiące największą część (jest to w pewnym sensie pozostałość po Rzymskich pieśniach noworocznych, w ogólnym zarysie ich celem jest życzenie pomyślności) i dzielące się na kolejne podgrupy (gospodarskie, panieńskie, kawalerskie). Adamowski definiuje także nowszą, bardzo ciekawą, grupę kolęd aktualizowanych. W nich wykorzystano popularne melodie jak Wśród nocnej ciszy, Lulajże Jezuniu, Bóg się rodzi, jednak tekst odnosi się do ważnych przemian społecznych czy politycznych. Przytoczę przykład, przedstawiony przez samego Adamowskiego, kolędy aktualizowanej z okresu przemian w latach osiemdziesiątych:
Bóg się rodzi, gwiazda wschodzi,
Wałęsa po prośbie chodzi,
zagranica obiecuje,
że nam Polskę odbuduje,
Mazowiecki zasmucony,
że kraj będzie pogrążony,
Kuroń zupę nam gotuje,
niejednemu też smakuje,
a Rakowski zawiedziony,
że już z partio rozwiedziony,
Urbana też nagrodzono,
bo różaniec mu wręczono
i jest bardzo ucieszony,
że będzie błogosławiony.
Krótko o popularnej kolędzie.
Najbardziej znane dziś kolędy pochodzą z XVI – XVIII w. i pochodzą z różnych źródeł. Przykładowo Anioł pasterzom mówił jest tłumaczeniem średniowiecznego Dies est laetitiae (Angelus pastoribus). Tekst pochodzi z rękopisu kórnickiego z XVI w. a melodia zachowała się w tabulaturze organowej z XVII w. Najwcześniejszy zapis Lulajże Jezuniu znaleziono w zbiorze z 1705 roku przechowywanym w Archiwum Archidiecezjalnym w Poznaniu. Cytat z tej pieśni można usłyszeć w Scherzo h-moll op. 20 Chopina. W żłobie leży napisał prawdopodobnie Piotr Skarga a melodia nawiązuje do poloneza koronacyjnego Króla Polski Władysława IV Wazy. Autorem Pieśni o Narodzeniu Pańskim lepiej znanej pod tytułem Bóg się rodzi, jest Franciszek Karpiński. Początkowo utwór grany na różne melodie ale dzisiejsza, przypisywana jest Karolowi Kurpińskiemu, aczkolwiek nie ma co do tego pewności.
Kolęda w kulturze polskiej zakorzeniła się bardzo mocno. Jest jednym ze świadectw kultury narodowej oraz jednym z jej skarbów, pielęgnowanych przez każdego z nas. Nie są to dzieła sztuki, zachwycające nas swym pięknem a raczej pociągają w nas emocjonalne sznurki kojarząc się z przyjaznym, domowym, świątecznym ogniskiem i pełnym brzuchem.
W tym roku, słuchając tych kolęd w wersji Krawczyka, Eleni czy Rubika będziecie mieli świadomość skąd te kolędy w ogóle się wzięły, a drobną wiedzą na ich temat możecie pochwalić się przy świątecznym stole.
Pan Paweł.
—————————————-
Najważniejsze źródła: